![płocie wiosną]()
Wiosna, cieplejszy wieje wiatr!
Jest druga połowa marca i patrząc na prognozy długoterminowe wydaje się, że zima jest już na dobre w odwrocie. Możemy w pełni rozkoszować się wszelkimi wędkarskimi atrakcjami, jakie niesie ze sobą wczesna wiosna.
A ta pora roku to między innymi płoć i jej wzmożona aktywność, związana ze zbliżającym się tarłem. Aktywność ta przejawia się przede wszystkim rozpoczęciem intensywnego żerowania po okresie zimowym i migracjami tych ryb w poszukiwaniu dobrych miejsc tarłowych.
Warto z tych sprzyjających okoliczności skorzystać i spróbować zapolować na te waleczne ryby.
Nie wiem czy koledzy się ze mną zgodzą, ale bardzo często nie doceniamy i lekceważymy ten gatunek. Być może dlatego, że kojarzy się nam z początkującymi wędkarzami, których zdobyczą padają głównie małe płotki i uklejki.
A przecież duża płoć to jedno z większych wyzwań wędkarskich. Trzeba się wykazać nie byle jakimi umiejętnościami i cierpliwością aby przechytrzyć duży okaz.
Wczesna wiosna daje nam do tego niepowtarzalną okazję.
Gdzie szukać ryb?
To chyba jedno z najważniejszych, najczęściej zadawanych i najtrudniejszych wędkarskich pytań.
Na szczęście o tej porze roku i w przypadku płoci, odpowiedz nie jest taka skomplikowana.
Tak jak wspominałem, na wiosnę płoć szuka odpowiednich miejsca do tarła. Ikrę płoć składa na roślinności podwodnej, starych łodygach trzcin i zatopionych gałęziach. Szuka miejsc o spokojnej, nie głębokiej wodzie, która w takich miejscach szybciej się nagrzewa.
Biorąc to pod uwagę, skupiamy się na wszelkich niewielkich dopływach rzek, starorzeczach, kanałach łączących się ze zbiornikami zaporowymi i płytkich zatoczkach w jeziorach.
Wszystkie te miejsca oferują rybom bogactwo interesujących miejsc, zdatnych do rozrodu.
Gdy już znajdziemy w Naszej okolicy tego typu wodę, to już po dotarciu na miejsce, skupiamy się przede wszystkim na wszelkich kępach starej roślinności, zatopionych drzewach i krzewach.
Dobrym miejscem są też wszelkie rozlewiska rzeczne których na wiosnę nie brakuje. Podtopione brzegi z zalanymi kępami traw i krzaków muszą zwrócić Naszą uwagę. W takich miejscach lubią się kręcić stadka wyrośniętych płoci.
W takich miejscach warto zarzucić zestaw
Wybierając miejscówkę na swoje wczesno wiosenne wędkowanie pamiętajcie, że dojazd do wytypowanego w domu łowiska może się znacznie różnić o tej porze roku od tego, co zapamiętaliśmy z lata lub jesieni zeszłego roku.
W ostatni weekend wybrałem się na swoje ulubione miejsce i droga dojazdowa wyglądała tak, jak na poniższym zdjęciu. Pół godziny zajęło mi znalezienie objazdu.
Zanęty i przynęty na wiosenną płoć
O tej porze roku ryby zdecydowanie są mięsożercami. Jak zwykle przy takich okazjach to bywa, można się spierać które z przynęt są najlepsze. Według mnie najlepsza o tej porze roku będzie ochotka, ale z doświadczenia wiem, że jeśli trafi się na żerujące płocie to równie skuteczny będzie biały robak, jak i czerwony gnojaczek. Najpopularniejszy jest oczywiście nieśmiertelny biały, więc jeśli już wybieramy białe robaki, to najskuteczniejsze będą te zanętowe, barwione na czerwono.
Jeśli chodzi o ochotkę to wadą tej przynęty jest trudność z nakładaniem jej na haczyk jeśli zmarzną Wam ręce, co o tej porze roku często się może zdarzyć. Ale za to jej skuteczność jest zdecydowanie największa.
Sami musicie wybrać która z przynęt najbardziej Wam odpowiada.
Przygotowując zanętę pamiętajmy, że o tej porze roku płocie mają jeszcze spowolniony metabolizm i bardzo łatwo możemy je przekarmić, podając im zbyt dużo pokarmu w zanęcie.
Ja przygotowując swoją zanętę na wiosenne łowy, najczęściej stosuję 1 kg ciemnej zanęty płociowej. wymieszanej z 2 kg gliny. Ponieważ łowiska są na ogół płytkie, stosuję wyłącznie glinę rozpraszającą. Kula zanęty, gdy uderzy w wodę, powinna natychmiast się rozbić i utworzyć aromatyczną chmurę, która przywabi ryby. Na wodzie o głębokości od 1 do 2 metrów naprawdę nie ma takiej potrzeby, aby kula zanętowa opadała na dno i dopiero tam zaczynała pracować.
Wczesną wiosną zanętę obowiązkowo okraszamy mięsem w postaci ochotki zanętowej, białych robaków lub pociętych gnojaków.
No i obowiązkowo przecieramy zanętę przez sito o małych oczkach. Zauważyłem, że bardzo wielu wędkarzy nie stosuje sita, a podejrzewam, że nawet nie ma go wśród swoich akcesoriów. A to duży błąd, szczególnie wczesną wiosną. Zanęta w postaci grudek wrzucona do wody nie ma szans odpowiednio zapracować i sprowadzić ryb w miejsce, gdzie zarzuciliśmy przynętę.
Apeluję w tym miejscu do wędkarzy, aby poświęcili więcej czasu i uwagi na tą czynność, jaką jest prawidłowe przygotowanie zanęty. Kupno odpowiednich wiader, pojemników i sit oraz ich używanie podczas wypraw wędkarskich, mogą Was bardzo pozytywnie zaskoczyć.
Sprzęt
Ponieważ wiosenne wędkowanie jest wędkowaniem aktywnym, co oznacza, że będziemy się przemieszczać brzegiem rzeki w poszukiwaniu ryb, powinniśmy ilość sprzętu ograniczyć do niezbędnego minimum.
Mój zestaw mini to lekka wędka bolonka o długości 5 m, zaopatrzona w kołowrotek o wielkości 2000 z nawiniętą żyłka o średnicy 0,14 mm, podbierak, wiadro z zanętą i chlebak z akcesoriami.
Do chlebaka wkładam pudełko ze spławikami, paczkę przyponów, pudełko ze śrucinami, wypinacz, scyzoryk multifunkcyjny i aparat fotograficzny.
Jeśli chodzi o spławiki to zabieram tylko i wyłącznie te z mocowaniem na stałe, o wyporności od 0,5 g nawet do 4 g. Cięższe przydadzą się gdy będzie mocniej wiało.
Przypony maksymalnie o średnicy od 0,10 do 0,12. Te cieńsze niż moje zostawiam wyczynowcom a grubsze mogą spowodować nienaturalne poruszanie się przynęty w wodzie, co jak się już niejednokrotnie przekonałem, może skutecznie zniechęcić ryby do brania.
Wielkość haczyków dopasowuję do przynęty, która będę łowił.
Już od wielu sezonów stosuję przypony kupowane w sklepach wędkarskich. Kiedyś samodzielnie je wiązałem, ale bogactwo wyboru, stosunkowo niska cena, a przede wszystkim oszczędność czasu, skłoniły mnie do korzystania z gotowców. Nigdy się na nich nie zawiodłem.
Zestaw montuję w ten sposób, że do żyłki głównej dowiązuję maleńki krętlik, a do niego wiążę przypon za pomocą pętli. Ten sposób pozwala już nad wodą na szybką wymianę przyponu lub założenie nowego w przypadku zerwania.
Tak wygląda moje wyposażenie do wiosennego poszukiwania płoci
Taktyka
Tak jak już wspominałem wiosenne łowienie to łowienie aktywne. Musimy się przygotować na spacer z wędką w poszukiwaniu ryb po podmokłym terenie. Dlatego powinniśmy na Naszą wyprawę założyć wodery, które umożliwią nam bezproblemowe brodzenie po rozlewiskach, wchodzenie na zalane wodą łąki, czy dostanie się w pobliże zatopionych przez wodę krzewów.
Oczywiście musimy pamiętać przy tym o zachowaniu ostrożności. Łatwo przy takim spacerowaniu wpaść w jakąś dziurę, potknąć się o zatopiony korzeń, czy kamień. Pewnie w płyciźnie nic groźnego by się Nam nie stało, ale kąpiel w wodzie, o temperaturze kilku stopni, nie należy do przyjemności.
Gdy już dotrzemy do upatrzonego miejsca powinniśmy je zanęcić.
Ja na ogół rzucam 2 kule zanęty wielkości jabłka i za chwilę w to samo miejsce posyłam zestaw z ochotką lub białym robakiem. Jeżeli woda płynie, rzucam zestaw nieco powyżej miejsca zanęconego i pozwalam mu spłynąć swobodnie kilka metrów poniżej. Tak wolno płynąca przynęta przypomina wypłukanego z podmytego brzegu robaka lub larwę.
Grunt ustawiam tak, aby przynęta znajdowała się nad dnem. Nie przywiązuję w tym okresie aż takiej dużej wagi do super precyzyjnego wymierzania gruntu. Po pierwsze było by to zbyt męczące przy częstej zmianie miejsca łowienia, a po drugie to wczesną wiosną i przy tak płytkiej wodzie ryby szukają aktywnie przynęty na różnych głębokościach.
Na jedno miejsce poświęcam maksymalnie 20 min. Jeśli nie ma żadnego ruchu w wodzie i nic się nie interesuje naszym zestawem, trzeba zmienić miejsce. Przechodzimy trochę dalej pod inny interesujący krzaczek lub kępę starych trzcin i powtarzamy procedurę.
Przy takim łowieniu nigdy się nie zniechęcimy, nawet jeśli brań nie ma za dużo. Każde nowe miejsce daje nam nadzieję, że za chwilę będziemy mieli okazję zmierzyć się z medalową płocią.
W jednym miejscu czekam maksymalnie 20 min na branie i ruszam dalej
Podsumowując trzeba wspomnieć o tym, że o tej porze roku najlepszych wyników należy się spodziewać w ciepłe słoneczne dni. Woda jest jeszcze bardzo zimna i każda odrobina ciepła, która dotrze w głąb wody, może skutecznie pobudzić ryby do żerowania.
Strasznie nie lubię pisać o pogodzie, bo wiem, że większość z Nas jeździ nad wodę wtedy, kiedy ma wolny od pracy czas a nie wtedy, kiedy jest pogoda. Ale gdyby tak się szczęśliwie złożyło, że w któryś kwietniowy piątek IMGW zapowie, że w weekend niebo będzie bezchmurne a temperatura grubo powyżej 10 stopni to od razu po pracy udajcie się do sklepu wędkarskiego po 1 kg ciemnej zanęty płociowej, 2 kg gliny rozpraszającej, 2 pudełka zanętowych białych robaków i ochotkę.
Jak się pewnie domyślacie, nie zachęcam Was do zrobienia z tych składników obiadu dla swojej ukochanej, tylko do wyprawy na wiosenne płocie.
Złowienie 15-20 sztuk takich płotek nie powinno Wam sprawić większych problemów
I już na sam koniec zachęcam Was do łowienia w formule no kill. Płocie za chwilę mają tarło, dajmy im szanse na złożenie ikry.
Michał Lalowski
Post Wiosenne płocie pojawił się poraz pierwszy w Wędkarstwo Moja Pasja.