
Skutki wypadku na łowisku.
Wypadki na rybach – haczyk w palcu
Wypadki na rybach – wpadnięcie do wody

Nowoczesny wędkarski kombinezon pływający – wypornościowy.
Skutki wypadku na łowisku.
Nowoczesny wędkarski kombinezon pływający – wypornościowy.
Dla wielu z wędkarzy powoli zbliża się schyłek sezonu spinningowego. W styczniu większość ryb łowionych na spinning ma okres ochronny lub łowiska są skute, choćby cienką warstwą lodu.
Będziemy mieli więcej czasu czas na przemyślenie, co w minionym sezonie się sprawdziło, a co nie. Dobrze będzie zrobić porządek w pudełkach. Może to być nudny okres zimowej absencji od wędkarstwa, ale może też być to czas twórczego ożywienia. Jak uratować zniszczone przynęty i przerobić niełowne, by zyskać nowe i skuteczne akcesoria?
Aby dobrze wykorzystać ten okres, polecam poświęcić nieco czasu na majsterkowanie. Pewnie po sezonie zostały Ci zniszczone przynęty, które jako takie nie nadają się do użytku. Możesz jednak z ich pomocą stworzyć zupełnie nowe, nieznane rybom wabiki.
W przypadku przynęt gumowych, które mają obcięte ogonki, w zasadzie nie da się ich wykorzystać bezpośrednio. Możesz je jednak przetopić na zupełnie nowe gumy Twojego wzoru. Potrzebne akcesoria łatwo wykonać samemu. Będzie potrzebny pojemnik do topienia gum (metalowy na ogniu lub szklany w mikrofali) i foremka z gipsu. Może przydać się brokat.
Warto, bo:
-wykorzystasz zniszczone przynęty,
-poprawisz łowność przynęt, które się nie sprawdziły,
-stworzysz wyjątkową przynętę, której ryby jeszcze nie znają.
Poniżej przedstawiam moje „dziwolągi”. Konstrukcje te bazują na przynętach, które widziałem za granicą. Oryginalne wzory sprawdzały się na szczupaki, natomiast moje muszę testować dłużej, żeby próba była miarodajna. Próby ich pracy dokonane nad wodą są bardzo obiecujące.
Przynęta 1 – zdjęcie główne artykułu
Inspirowana headbangerem. Do sprawdzonego woblera bezsterowego dodałem ogonek twistera, który był niezbyt łowny.
Przynęta 2
Inspirowana przynętami typu wirujący ogonek.
Przynęta 3
Spinnerbait wykonany z kopyta w nieciekawym kolorze i blaszki pomalowanej wodoodporną farbą. Pracuje bardzo fajnie.
Przynęta 4
Duża obrotówka wykonana z łyżki. Włoski z folii NRC ładnie pracują w wodzie, ale wymienię je na coś bardziej trwałego, np. kolorowe piórka.
Rafał Pokusiński
To świetna opcja na chłodną połowę roku. Ogrzewane są baterią litowo-jonową, która wytrzyma 2 do 5 godzin pracy. Dodatkowo wyposażone zostały w wyściółkę absorbującą wstrząsy. Możemy ustawić 3 poziomy temperatury ogrzewania grzbietu dłoni, palców i opuszków palców. Oczywiście można też spotkać produkty innych marek.
Czas Świąt Bożego Narodzenia kojarzy się z dwiema rybami – karpiem i śledziem. Śledź może dostarczyć nie tylko smacznej przekąski, ale też dobrej zabawy na rybach. Połów śledzia z brzegu jest o tyle ciekawy, że na jeden zestaw można złowić aż pięć sztuk naraz.
Choinka śledziowa to system kilku żółtych haków na bocznych trokach, z obciążeniem na końcu zestawu. Choinka ma zwykle długość między 1 a 1,5 m i zawiera maksymalnie pięć haczyków (na tyle pozwala prawo) na trokach długości zwykle 5-15 cm. Im większy odstęp między trokami, tym większy zakres głębokości obławiamy. Odległość pomiędzy przyponami powinna być co najmniej taka, jak ich długość. Gotowe zestawy można kupić w sklepach wędkarskich.
Czasem haczyki dodatkowo ozdobione są kolorowymi koralikami lub folią, ale wielu doświadczonych wędkarzy uważa, że to zbyteczne. Głównym elementem wabiącym są błyszczące na złoto haczyki. Żeby uniknąć spadów, poleca się duże haczyki. Większe haczyki też bardziej błyszczą.
Obciążenie to zazwyczaj ciężarek z krętlikiem o masie 20 – 30 g. Sporadycznie może przydać się większe obciążenie. Zamiast ciężarka można użyć ciężkiej wahadłówki lub małego pilkera. Będzie to dodatkowy element wabiący. Zestaw zamontowany jest zwykle na żyłce 0,30 mm i przymocowany do linki głównej krętlikiem. Żyłka do troków przyponowych powinna być na tyle gruba, by przypon odstawał od żyłki głównej.
Wędki najczęściej stosuje się zwykłe teleskopy, z równie tanimi kołowrotkami. Nie potrzeba lepszych. Sprawdzą się też gruntówki i dłuższe spinningi o cw do 40 g.
Uzupełnieniem sprzętu na śledzie będzie wiaderko z wodą i ściereczka do rąk, niemiłosiernie oblepionych śledziową łuską.
Pojedyncze śledzie i małe ławice w przybrzeżnym Bałtyku występują cały rok. Wielkie ławice pojawiają się wiosną, kiedy ryby te przystępują do tarła. W tym okresie często wpływają w ujścia rzek.
Najłatwiej łowi się śledzie w portach. Wędkujemy z falochronów, nadbrzeży i umocnień i budowli portowych. Chyba najlepsze efekty można mieć w porcie w Łebie. W okresie około tarłowym śledzie złowimy też w ujściach do morza rzek i kanałów, które nie mają portów. Przyłowem w czasie śledziowych łowów są dobijaki, flądry, a nawet okonie, makrele i inne ryby. Najlepsze pory dnia na wędkowanie to poranek i wieczór.
Śledzie łowimy klasycznie: zarzucamy zestaw jak najdalej i powoli zwijamy. Co jakiś czas podszarpujemy zestawem. Czasem wystarczy wpuścić zestaw tuż przy nabrzeżu i łowić nim jak na dropshota.
Kiedy wyczujesz branie, możesz przestać zwijać lub zwijaj bardzo powoli. Jeżeli jeden śledź złapie haczyk, zaraz kilka innych spróbuje. Trzeba im tylko dać na to czas. Dopiero gdy czujemy kilka szamoczących się ryb, zwijamy zestaw.
Na brania ryb a porcie może mieć wpływ ruch statków. Czasem będzie płoszył nam ryby, a czasem naganiał. Jeżeli ryby się wypłoszą, trzeba będzie trochę poczekać, zanim wrócą.
O TYM TRZEBA PAMIĘTAĆ: wymiar ochronny śledzia to 16 cm.
Rafał Pokusiński
Ryba flądra to nie jeden gatunek, tylko zbiorcza nazwa, którą określamy kilka gatunków „płaskich” ryb – stornię, gładzicę i zimnicę. Nie są to ryby ani duże (zwykle 20 – 40 cm), ani zbyt dobrze walczące. Za to łatwo się je łowi, nie wymagają szczególnego sprzętu. Do tego są bardzo smaczne, a że roi się od nich w przybrzeżnym Bałtyku, nie trzeba mieć wyrzutów sumienia, gdy kilka zabierzemy do domu.
Flądry mają dziwacznie spłaszczone ciało po to, by móc zagrzebywać się w miękkim dnie. Dzięki temu mogą polować z zasadzki na mniejsze rybki, ale też chować się przed większymi od siebie drapieżnikami. Łowimy je zatem na plażach piaszczystych. Z tego powodu łatwo połączyć rodzinny urlop z wędkowaniem. Łowiska fląder znajdziemy na całym wybrzeżu Polskiego Bałtyku. Zwłaszcza polecane są plaże Helu.
Najlepszym okresem na flądry jest wiosna, gdy ryby przebywają blisko brzegu i są głodne po tarle. Za to w chłodnej połowie roku można trafić grube sztuki. Na brania można liczyć cały dzień. W słoneczną pogodę ryby trzymają się nieco dalej od brzegu. W nocy podpływają nawet połowę bliżej.
Jeżeli chodzi o wędkę to można używać specjalnego wędziska surfcastingowego. Pozwoli ona na wygodne wędkowanie. Wystarczy jednak zwykła, mocna gruntówka, a nawet szklak z bazaru. Flądry nie wymagają dalekich rzutów i ciężkich zestawów. Słona woda niszczy sprzęt, więc trzeba mieć albo drogie wędki odporne na sól, albo tanie, które bez żalu wyrzucimy po sezonie lub dwóch. Ważne jest, żeby wędka miała około 3,9 – 4,6 m długości. Pomoże to w zarzucaniu.
Jako lina główna zwykle lepsza jest plecionka, która umożliwia dalsze rzuty i lepiej sygnalizuje brania. Za to zimą sprawdzi się żyłka, która nie sztywnieje na mrozie. Zestaw budujemy na fluorocarbonie długości od 1 – 2 m. Dłuższy odcinek fluorocarbonu oddala od ryb widoczną plecionkę. Troki boczne wiążemy z fluorocarbonu 0,25 – 0,40 mm. Im trok dłuższy, tym mniej płoszy ryby, ale z drugiej strony jest bardziej podatny na splątania. Optymalnie troki mogą mieć 20 – 30 cm długości.
Troki z hakami zwykle zdobi się kolorowymi koralikami lub srebrnymi blaszkami, które wabią ryby. Czasem lepsze są jednak zestawy bez dodatków.
Zwykle stosuje się haki numer 4 – 2 z długim trzonkiem, na którym są zadziorki pomagające utrzymać przynętę.
Uzupełnieniem zestawu są ciężarki zakładane na agrafkę. Wystarczą takie po 30 – 60 g.
Zwykle flądry są mało wybredne i zjedzą wszelkie robale oraz fileciki z ryb. Najczęściej stosuje się filety z ryb, którymi fladry się żywią – tubisów, szprotek i śledzi. Wąskie filety nanizujemy tak, by zasłaniały cały haczyk poza ostrzem. Jeżeli przynęta spada lub zsuwa się przy zarzucaniu, można ją przywiązać nicią do przynęt.
Drugą grupę przynęt stanowią rosówki i inne dżdżownice, które sprawdzają się nawet wtedy, gdy nie ma brań na filety. Ich wadą jest jednak to, że łatwo obgryza je drobnica.
Na początek zestaw zarzucamy jak najdalej od brzegu. Wędki ustawiamy na sztorc w rurkach PCV. Brania obserwujemy na szczytówce, więc powinna być odpowiednio miękka. Po kwadransie lub dwóch bez brań, ściągamy zestaw kilka metrów i znów czekamy. Tak robimy prawie do samej plaży. Dzięki temu łatwiej znajdziemy odległość, na jakiej żerują ryby. Czasem brania można sprowokować delikatnym podszarpywaniem przynęty.
Rafał Pokusiński
Ostrogi tworzą bardzo zróżnicowane łowisko, które jest atrakcyjne dla wielu ryb. Stąd ostrogi są często oblegane przez wędkarzy. Jednak ostroga wodna ostrodze nie równa i trzeba wiedzieć, którą wybrać. Nawet te najpopularniejsze bywają przez wędkarzy niewykorzystane.
Jest to zwykle kamienny, a czasem betonowy wał, wchodzący prostopadle w rzekę. Jego zadaniem jest ochrona brzegów rzeki przed rozmyciem. W wyniku jej działania na nurt powstają różnorodne, atrakcyjne dla ryb stanowiska, jak: rynny, warkocz, rafa itd. Z tego powodu ostrogi wodne to jedne z najciekawszych stanowisk do wędkowania. Trzeba jednak mieć świadomość, że to, ile ryb będzie w okolicy ostrogi i w jakim miejscu, zależy od pory dnia, roku, i poziomu wody. Oznacza to, że to samo stanowisko może obdarzyć nas czasem dobrymi a innym razem kiepskimi wynikami.
Miejsce, w którym ostroga zaczyna wchodzić w wodę, nazywamy nasadą. Na końcu ostrogi znajduje się natomiast główka. Czasem ostrogę nazywa się główką. Tak naprawdę, główka to końcówka ostrogi. Brzeg ostrogi, na który napiera nurt rzeki, nazywamy napływowym. Przy szczycie ostrogi (główka) możemy liczyć na leszcze, klenie, jazie, sandacze, czy bolenie. Druga strona ostrogi jest stroną zapływową. Od szczytu ostrogi często tworzy się wodny warkocz.
Im starsza główka, tym bardziej będzie zarośnięta na wierzchu, a jednocześnie zostawi najtrwalsze zmiany pod wodą. Czasem na rzece jest kilka ostróg z rzędu. Zwykle najciekawsze miejsca do łowienia znajdziemy na pierwszej i ostatniej ostrodze.
Prostopadłe rynny wodne tworzą się za główką ostrogi i w klatce, nie daleko brzegu. Równolegle do ostrogi powstają rynny na stronie napływowej i po stronie zapływowej (ale tylko w klatce między ostrogami). W rynnie napływowej mogą leżeć niesione głównym nurtem gałęzie i kamienie. Są to dodatkowe atrakcje dla ryb, ale nie dla naszych zestawów. Zwróć uwagę, że nurt w klatce odbity od kolejnej ostrogi, płynie w kierunku odwrotnym do głównego nurtu rzeki. Jest to tzw. prąd wsteczny.
Klatka – to przestrzeń między dwiema ostrogami. Nurt rzeki cyrkuluje pomiędzy ostrogami, tworząc rynny wzdłuż ostróg i równolegle do brzegu. W środku klatki znajduje się natomiast wypłycenie z ostro opadającymi krawędziami od strony nurtu. Środek klatki to miejsce na okonie i szczupaki, a w nocy czy wieczorem – też grubszą białą rybę.
Warkocz – to zawirowania wody tworzące się za główką ostrogi. Czasem na dnie znajdują się kamienie oderwane nurtem od ostrogi. Są to warunki dla ryb lubiących wyraźny uciąg wody – łowisko kleni, jazi, czy boleni. Trafia się sandacz i brzana.
Najpopularniejsza metodą jest gruntówka. Jest też najprostszą metodą. Miłośnicy spławika mogą spróbować przystawki, a nawet przepływanki. Wszystko zależy od tego, w jakim miejscu zarzucimy zestaw.
W przypadku polowania na drapieżniki najbardziej uniwersalny będzie spinning.
Rafał Pokusiński
Wartki nurt rzecznej rafy daje szansę na walkę z rzecznymi siłaczami, takimi jak brzany. Jest to wymagające łowisko i dlatego daje tym większą satysfakcję. Warto spróbować swoich sił. Jak przygotować się do wędkowania na rzecznej rafie?
Rafał Pokusiński
Melioracja rzek zwykle nie sprzyja ani rzekom, ani ich mieszkańcom. Czasem jednak konstrukcje służące melioracji, tworzą w rzece niezwykle ciekawe środowisko życia. Zwłaszcza gdy przyroda zacznie niszczyć dzieło człowieka i przekształcać je zgodnie ze swoją wolą. Taka sytuacja ma miejsce, gdy zbudowane przez człowieka opaski rzeczne powoli są rozrywane i odcinane przez nurt rzeki.
Opaska rzeczna to sztuczne umocnienie brzegu. W odróżnieniu do ostrogi ciągnie się równolegle do brzegu. Dokładniej rzecz ujmując pokrywa linię brzegową. Zwykle zbudowana jest z kamieni, czasem z betonu lub drewnianej faszyny. Stare opaski często porośnięte są roślinnością. Na skutek wypłukiwania, zostają z czasem odcięte od brzegu. Tworzą wtedy podłużny, kamienny garb, równoległy do brzegu. Dno w okolicy opaski usłane jest wymytymi z niej kamieniami i naniesionych przez prąd rzeki gałęziami itp. Świadczą o tym widoczne na powierzchni wody tworzące się zawirowania.
W okolicy nowej opaski bytują sandacze i bolenie. Na starej opasce, odciętej od brzegu, również jazie i klenie (od strony nurtu) oraz szczupaki i okonie (na spokojnej wodzie od strony brzegu).
Silny nurt na nowej opasce murowanej lub opasanej stalową siatką jest niekorzystny. Dno jest wtedy czyste, a ryby nie mają gdzie odpocząć od walki z nurtem. Jedynie na opaskach rzecznych zakrętów możemy liczyć na dobre brania w rynnie tworzącej się na zewnętrznej części zakola.
Natomiast na starej, rozmytej opasce nurt jest sprzymierzeńcem ryb. Niesie im pod pyski pokarm. Jednocześnie same chronią się od jego siły za kamieniami wymytymi z opaski. Wsteczne prądy tworzące się za głazami i spokojna woda od brzegu opaski, przyciągają drobnice, która jest pokarmem drapieżników.
Łowienie zwykle najlepiej rozpocząć od początku opaski. Klasycznie rzucamy lekko w dół rzeki i ściągamy przynętę (głównie wobler) z prądem.
Bolenie zwykle stoją w głównym nurcie rzeki, skąd wyskakują na polowanie w pobliże opaski. Atakują zazwyczaj od strony nurtu w stronę brzegu. Jeżeli jakiś obszar jest rewirem bolenia, to raczej nie złowimy tam kleni, czy jazi.
Klenie lubią wyraźny nurt, a jazie spokojniejszą, lecz płynącą wodę. Typową miejscówką tych ryb jest obszar wody między brzegiem a zatopioną opaską. Często w takim miejscu powstaje rynna, a dno usłane jest kamieniami, za którymi chowają się ryby. Na powierzchni wody widać wtedy zawirowania. Jeżeli kleni nie ma w tym pasie przybrzeżnym, trzeba ich szukać dalej, nawet za opaską, od strony głównego nurtu.
Na stoku opaski, w rynnie o kamiennym dnie z silnym nurtem, można trafić brzanę. Sandacz lubi ustawić się u podstawy opaski, a szczupak i okoń bliżej brzegu, na spokojnej wodzie.
Spławikowcy i grunciarze raczej omijają opaski z uwagi na problemy z wbiciem podpórki między kamieniami i sporą ilością zaczepów. Tym bardziej warto spróbować obłowić te miejsca. Białe ryby odnajdują w kamieniach pokarm i schronienie.
W rynnie znajdziemy, jak już pisałem, klenie, jazie, czasem brzany lub leszcze. Zależy od głębokości i jej charakteru. Łowiąc klenie i jazie, można uniknąć zaczepów, łowiąc z powierzchni na chleb lub chrząszcze. To widowiskowa i skuteczna metoda, a do tego niezwykle prosta. Łowi się prawie jak na spinning. Nurt prowadzi naszą przynętę rybom pod pyski.
Na spokojniejszej wodzie od brzegu pływają płocie, krąpie itp. Dobre są zatoczki z prądami wstecznymi, powstającymi za przeszkodami na dnie. Warunkiem sukcesu jest jednak cisza.
Rafał Pokusiński
Poprzednio, opisałem kilka najbardziej atrakcyjnych rzecznych łowisk i miejscówek. Teraz czas na uzupełnienie opisu rzecznej anatomii. Rzeczna buchta, zwary, odsypisko – wyjaśniamy, jak je rozpoznać.
Stromy, często wysoki brzeg przy zewnętrznym zakolu rzeki. Pod wodą wzdłuż tego brzegu tworzy się głęboka rynna. Na powierzchni często widać zwary. Takie miejsce jest lubiane przez wiele gatunków ryb.
Fragment stałego lądu ze wszystkich stron otoczony wodą. Zwykle z jednej lub drugiej strony wyspy biegnie rynna. Jeżeli wyspa jest pokryta roślinnością, ryby mogą żerować przy jej brzegach.
Jest to formacja denna, mająca postać przemieszczającej się piaszczystej ławicy. Jest to łowisko bolenia.
Wypłycenie powstające naprzeciwko buchty. Nie jest atrakcyjne dla ryb, ale można z niego obławiać rynnę wzdłuż buchty.
Zawirowania wody powstające nad podwodnymi przeszkodami, np. kamieniami.
Wąskie gardło powstające pomiędzy dwoma głazami itp. Woda przelewająca się przyspiesza, a za kamieniami jest spokojniejsza woda, w której skrywają się ryby np. pstrągi, klenie.
Latem ryby kryją się pod mostem przed prażącym słońcem. Przy podporach mostu często kryją się drapieżniki. Między filarami rzeka przyspiesza, tworząc rynny zamieszkiwane przez białoryb. Za filarami tworzą się wypłycenia, na których odpoczywa drobnica. Wędkując, pamiętamy o zachowaniu przepisowych 50 m od budowli chodrotechnicznej.
Z dopływu do dużej rzeki dostaje się pokarm oraz natleniona woda. Często w takim miejscu tworzy się ciekawy układ prądów, a czasem wypłukuje się dołek. Z dopływów wracają też ławice białorybu z wiosennego tarła. Za nimi zwykle podążają drapieżniki.
Zapewniają rybom schronienie i możliwość znalezienia pokarmu. Wiosną są to tarliska jednych ryb, a żerowiska innych (tych, które zjadają ikrę, czyli wielu). Z zalanych traw i krzaków wyskakują za drobnica drapieżniki.
Rafał Pokusiński
Jeżeli znasz łowisko, powinieneś wiedzieć, czy ryby dobrze reagują na donęcanie, czy nie. Jeżeli nie zauważyłeś, że im to przeszkadza, to nie ma dużego znaczenia, ile zanęty zużyjesz od razu, a ile zostawisz na donęcenie. Jeżeli jednak ryby płoszą się przy donęcaniu, trzeba podać większość zanęty na początku. Najlepiej przygotować dwie konsystencje – luźne kule, które będą pracowały od razu i zwarte, które poleżą nawet kilka godzin. Gdy te pierwsze już się rozmyją, drugie dopiero zaczną wabić ryby.
Nie trzeba przygotowywać dwóch różnych zanęt. Wystarczy do części mieszanki dodać klej lub glinę wiążącą. Większość zanęty powinna być dobrze sklejona.
Jeżeli masz podejrzenie, że znalazłeś sieć lub inne narzędzie kłusownicze, nigdy nie wyciągaj go z wody! Sam możesz zostać oskarżony o kłusownictwo. Słyszałem o przypadku, gdy kłusownik oskarżył o kłusowanie wędkarza, który wyjął jego sieć.
Zgodnie z art. 20 ust. 4 ustawy o rybactwie śródlądowym „uprawniony do rybactwa ma obowiązek trwale oznakować narzędzia rybackie i urządzenia połowowe. Z oznakowania ma wynikać, do kogo należą. Można domniemywać, że każde nieoznakowane sieci itp. są kłusownicze.” W praktyce jednak rybacy często nie oznaczają swoich sieci we właściwy sposób.
Zanętą można oblepiać ciężarek, koszyk do methody lub wrzucać ją w postaci kul. Można też zrobić z niej pastę i oblepiać przynętę. Dla mnie ten sposób był bardzo skuteczny.
Z zanęty, pokruszonych kulek, pelletu itp. można też tworzyć miksy do siatek PVA, które są równie skuteczne. W ogóle, materiały rozpuszczalne idealnie nadają się do wykorzystania na krótkich zasiadkach.
Przykładowa siatka PVA
Najłatwiej łowi się na wolną żyłkę w rzekach. Nurt prowadzi naszą przynętę rybom pod pyski. Dzięki temu przynęta może spenetrować nawet kilkudziesięciometrowy odcinek rzeki jak w przepływance ze spławikiem. Trudniej łowi się na wolną żyłkę w wodzie stojącej. Najlepsze efekty powinny być przy trzcinach. Dalej i tak ciężko byłoby zarzucić.
Metoda ta stawia na naturalną prezentację przynęty i dobrze, żeby przynęta też była naturalna. Z tego powodu godne polecenia są ślimaki, chrabąszcze, dżdżownice i rosówki oraz wszelkie robale, jakie znajdziemy nad wodą.
Poza tym sprawdzą się owoce, takie jak wiśnie, czereśnie, czy mirabelki, które są lubiane przez klenia, a do tego dosyć ciężkie i można nimi sensownie rzucić.
Klasyczną przynętą w metodzie wolnej żyłki jest chleb. Jego skórkę można spuszczać z nurtem rzeki, na klenia lub jazia. W wodzie stojącej można wykorzystać wiatr do podsunięcia przynęty pod pysk np. karpia. Miąższ chleba można ugniatać jak ciasto. Opadnie na dno i będzie tam wabił klenie, jazie, leszcze, liny czy karasie itp. Dodatkowo można go łatwo zaromatyzować.